Skład nie najgorszy - mamy 18 składników, z czego na pewno bezpiecznych jest 11 a te niechciane zastosowano w najmniejszej ilości.
W tubie znajdziemy w największej ilości wodę, a za nią Cocamidopropyl Betaine – pianotwórczy detergent, potem nawilżająca gliceryna, puder bambusowy, który zawiera 90 % krzemionki – jest to substancja matująca i antybakteryjna.
Kolejny jest konsystencjotwórczy Acrylates/C10-C30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, a za nim składniki ścierające i złuszczające: proszek z łupiny orzechów palmy kokosowej oraz piasek wulkaniczny. Jest też jak na serię przystało - Peat Extract czyli wyciąg z torfu (borowiny).
Kolejne składniki to: ekstrakt z werbeny pospolitej – działa antybakteryjnie i zmiękczająco, ekstrakt z goździków – antyoksydant i substancja antybakteryjna, lecytyna – zmiękcza i odżywia, ułatwia wchłanianie substancji aktywnych, ekstrakt z kwiatów czarnego bzu - jest jednym z najsilniejszych antyutleniaczy, wykazuje działanie łagodzące, przeciwzapalne, oczyszczające, a także ściągające i antybakteryjne. Bardzo przyjemna baza składników aktywnych.
Niestety pod koniec zastosowano kilka mniej fajnych dopełniaczy: Glikol butylenowy – rozpuszczalnik otrzymywany z ropy naftowej, Wodorotlenek sodu - utrzymuje odpowiednie pH w kosmetyku, Disodium EDTA – chemiczny konserwant (EDTA ma właściwości wiązania metali ciężkich), Parfum – czyli standardowa paczka nie wiadomo jakich zapachów, Phenoxyethanol – kolejny mocny konserwant i na koniec Glikol kaprylowy który kondycjonuje, zmiękcza i wygładza skórę.
Subiektywnym zdaniem
Konsystencja nie jest bardzo gęsta, dzięki czemu nie ma problemu z wyjściem z tuby.
Zawiera mikroskopijne granulki peelingująca – dosyć delikatne.
Zapach bardzo ładny, niezbyt intensywny ale świeży i relaksujący. Określiłabym go jako roślinno-morski.
Skóra reaguje na niego dobrze, staje się delikatnie jędrna i gładka, ale bardziej jest to żel peelingujący, który delikatnie peelinguje i może być często używany.
Opakowanie w tubie jest praktyczne – łatwo się używa i dobrze wykańcza.
