Skład zawiera 19 składników, z czego tylko 6 w pełni bezpiecznych.
Mamy więc wodę oraz silny detergent Sodium Laureth Sulfate, następnie łagodząca glicerynę i znowu detergent, pianotwórczy: Cocamidopropyl Betaine, który w połączeniu z SLES powoduje przesuszanie skóry, łupież, wypryski, bakteriobójczy chlorek sodu, zapach: Parfum, konserwant: Sodium Benzoate, konsystencjotwórcze: PEG-7 Glyceryl Cocoate i Kopolimer styrenowo-akrylowy, konserwanty Citric Acid i Sorbinian potasu, potem kolejny detergent Cocamide MEA.
Mamy też dwa kolejne zapachy: Linalool, Limonene i Benzyl Alcohol, antystatyk Polyquaternium-7 i kończymy kolejnym silnym detergentem Sodium Lauryl Sulfate oraz barwnikami: CI 15985 (żółto-pomarańczowy) i CI 16255 (o głęboko czerwonej barwie).
Odpycha mnie osobiście SLES zaraz po wodzie a na końcu dodany z SLS (taka niemiła „niespodzianka” na koniec).
Subiektywnym zdaniem
Żel ma bardzo gęstą i kremową konsystencję.
Zapach może i wyczuwalnie pachnie syntetycznie, to jest przyjemny, mocny i intensywny, słodki i może rzeczywiście przypomina brzoskwinię.
Dobrze się pieni, skóra jest czysta.
Opakowanie wydajne. Butelka trochę nieporęczna bo ciężko się ja trzyma. Wygodne otwieranie – wciskany klik, kiedy postawimy go „na głowie” może nieco wyciekać. Nadal jednak można zużyć produkt do końca bez żadnego problemu.
