Skład mógłby być nieco lepszy, mamy w nim 16 składników, z czego 8 naprawdę bezpieczne i dwa do pozbycia.
Na początku mamy wodę, konsystencjotwórczy alkohol cetearylow, który natłuszcza, nadaje włosom miękkość, elastyczności i gładkości.
Dalej mamy konserwant Cetrimonium Chloride, który ma też działanie antystatyczne, zapobiega splątywaniu i nadaje połysk włosom oraz glikol propylenowy - toksyczny konserwant, otrzymywany z ropy naftowej.
Jako piaty składnik zastosowano uwodorniony poliizobuten - syntetyczny olej stosowany jako substytut oleju mineralnego - ciekła izoparafina.
Dalej znajdziemy zapach – Parfum oraz dwa silikony: Cyclopentasiloxane i Dimethiconol oraz Benzophenone-4 - filtr UV pochodzenia chemicznego chroniący skórę przed szkodliwym wpływem promieniowania słonecznego UVA i UVB.
Dalej jest łagodzący Panthenol, za nimi tytułowy nawilżający olej arganowy (daleko w składzie – mało w ilości), mamy też naturalny konserwant - kwas cytrynowy i hydrolizat protein mleka, który nawilża, a także zmiękcza i wygładza.
I na końcu jest zapach Benzyl Alcohol i dwa kolejne konserwanty: Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.
Subiektywnym zdaniem
Konsystencja jest umiarkowanie gęsta, w kolorze biało - perłowym. Łatwo się nabiera i dobrze rozprowadza na włosach.
Zapach z jest wg mnie na tyle znośny, że pomimo iż czuć wyraźnie że jest sztuczny, jest akceptowalny.
Niewiele się jej nakłada, krótko trzyma, a włosy są gładkie, miękkie, lśnią, znacznie łatwiej poddają się dalszym zabiegom.
Włosy są rozświetlone, miękkie, dobrze się rozczesują.
Udany pomysł z pojemnikiem w formie małego odkręcanego „kubełka-słoiczka”.
Opakowanie wydajne –łatwo wyciągnąć jest z niego maskę, nawet wtedy, gdy jej już prawie nie ma.
